środa, 30 marca 2016

Trzy obrazy w trzy tygodnie

Za kilka dni odbędzie się szereg spotkań autorskich promujących moją pierwszą powieść Anna May. W związku z tym wpadłam na pomysł, żeby namalować kilka obrazów inspirowanych powieścią.

Postawiłam sobie za cel namalować trzy obrazy w trzy tygodnie. Nie było to zdaniem łatwym, bo, jak wiadomo, pracuję.

Moją inspiracją modelką jednocześnie była Ada. Ada ma szesnaście lat i mieszka w Coventry (tak jak ja). Podziękowania dla Ady i jej rodziców!

W dużym skrócie: wcieliłam się w rolę Adama Northona z mojej książki i zwizualizowałam główną bohaterkę, Annę May.
Wygląd Ady jest wyłącznie inspiracją. Ci, którzy przeczytali Annę May, wiedzą, że Anna ma brązowe oczy i jest wysoką brunetką, niemal chorobliwie szczupłą. Wykorzystując moc pędzla, dokonałam momentami drastycznych "cięć" :) Wybacz, Ada.

Czy taka ma być Anna? Nie wiem. Ja osobiście miałam ogromną radość z samego malowania i chętnie powtórzę eksperyment z inną modelką. Ktoś ma ochotę? (Raczej nie mężczyźni :D)

Nie rozpisuję się.  Poniżej fotograficzne podsumowanie całego zdarzenia.

 Pierwszy obraz


Spotkałam się z Adą i zrobiłam jej kilkanaście zdjęć :) Oto kilka z nich.



Z tych zdjęć wybrałam jedno.


Zaczęłam pierwszy obraz.


Efekt ostateczny prezentował się tak.



Drugi obraz


Druga sesja fotograficzna.




Zdjęcie, które pomogli mi wybrać użytkownicy Facebooka.


A oto etapy pracy.



Efekt końcowy.




Trzeci Obraz


Trzecia sesja fotograficzna.


Wybrane zdjęcie.


Etapy pracy.


Efekt końcowy.



I trzy obrazy razem.






Anna Dymna czyta fragment "Anny May"


Podczas  19. Międzynarodowych Targów w Krakowie, Anna Dymna przeczytała fragment Anny May.


Fragment "Anny May" opublikowany w magazynie "Charaktery"



"Schodziłam po schodach niczym indyk o przydługich kończynach. „Jak ja dojdę do domu?” – płakałam w myślach, ale zacisnęłam wargi, starając się zignorować ból pięt. Szłam tak szybko, jak tylko byłam w stanie, ciągle mając na sobie te dziurawe pończochy. W sumie za bardzo się ochłodziło, żeby je zdejmować. Dni były jeszcze zaskakująco ciepłe, ale wieczorami temperatura spadała do kilku stopni. Czuło się nadchodzącą zimę. 


Zachciało mi się ryczeć, kiedy pomyślałam, co mogłabym zrobić ze stówą wydaną tak bez sensu. Teraz ja postanowiłam zadrwić z pończochy. Weszłam do sklepu przy Piłsudskiego i kupiłam wino za ostatnie trzydzieści jeden złotych, które znajdowały się w mojej portmonetce. Dobrze, że zaraz weekend i będę mogła wydzielić sobie kolejną porcję gotówki do wydania w przyszłym tygodniu. Strach pomyśleć, jak szybko upłynniłabym pieniądze, gdybym pozwoliła sobie na posługiwanie się kartą przy drobnych wydatkach. Na szczęście na moim koncie jest jeszcze co nieco, które zawsze ratuje mnie w nagłych wypadkach. „Na przykład takich jak dziś” – stwierdziłam zgryźliwie w duchu, spojrzawszy na wino, i ruszyłam do domu z mocnym postanowieniem nieprowokowania kolejnych „nagłych zdarzeń”, zmuszających mnie do nieplanowanych wydatków. W przeciwnym razie wkrótce zostanę zupełnie bez grosza przy duszy. Oraz na koncie. Po pół godzinie marszu otworzyłam drzwi naszej kamienicy. Na parterze z ulgą zdjęłam buty i wbiegam lekko na czwarte piętro. Kamienica była stara, ale w niezłym stanie. Najlepsze mieszkanie, jakie mieliśmy od początku studiów. Pomarańczarnia – tak je nazywaliśmy.


Należała tylko do nas. Na Świętokrzyskiej nie było tak źle, ale musieliśmy znosić niespodziewane odwiedziny właściciela, który po imprezach nie wracał do swojego domu na obrzeżach miasta, tylko spał w naszej hiperciasnej kuchni. Nigdy nie zapomnę tych wystających spod stołu stóp i gimnastyki, jaką trzeba było wykonywać, by otworzyć lodówkę.


Stan Pomarańczarni był katastrofalny. Zanim się wprowadziliśmy, musieliśmy przeprowadzić generalny remont, na który właściciel się nie zgodził. Nie mieliśmy innego wyboru, jak wyłożyć pieniądze z własnych kieszeni. Musiało nam wystarczyć samodzielne pomalowanie ścian. Pomarańczarnia zyskała swoją nazwę od ich koloru. Uznaliśmy, że jest ciepły i optymistyczny, a Lukasowi kojarzył się ze świętami Bożego Narodzenia. W czasie, kiedy malowaliśmy, bardzo potrzebowałam tego optymizmu… Do wnętrza wchodziło się przez balkon, do którego nie mieli dostępu inni lokatorzy. Właśnie on był głównym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się na to mieszkanie.


Stanęłam przy przeszklonych drzwiach prowadzących do kuchni. Usłyszałam głośny śmiech Lukasa. Rozmawiał przez telefon. Wyciągnęłam papierosa i nasłuchiwałam, próbując domyślić się, z kim rozmawia. Mówił coś o zwariowanym profesorze z jego uczelni i znów wybuchnął śmiechem. Schowałam fajkę z powrotem do paczki i weszłam do mieszkania. Usiadłam przy stoliku i gapiłam się na dziurę w pończosze, która dalej śmiała się ze mnie bez skrępowania, obnażając kawałek uda. Była widomym śladem mojej głupoty, żałosną próbą powrotu… Ze szczytu jajowatego oczka zwisała sobie pofalowana nitka, rżąc ze śmiechu. Pociągnęłam za nią. Oczka leciały, aż zaświeciło gołe kolano, i wtedy spostrzegł mnie Lukas.


– Muszę kończyć – rzucił krótko do telefonu. – Cześć – powiedział i gapił się na to, co zrobiłam z podłą pończochą.


– Cześć. Co u ciebie? – zapytałam jakby nigdy nic.


– Chyba wolałbym zapytać ciebie o to samo.


– Doskonale. – Wyciągnęłam wino z torby, a on uniósł brwi.


– A to co? – Wymownie spojrzał na moją nogę.


– Cholerna dziurawa pończocha – powiedziałam z teatralną manierą.


Parsknęłam śmiechem, co było dla Lukasa wystarczającym dowodem na to, że nie ma się o co martwić. Wyluzował. Usiadł obok i zaplótł swoje bocianie nogi, jakby wiązał je w supeł. Jego przykrótkie spodnie podjechały do góry, do połowy obnażając owłosione łydki.


– A ty? Jak twój dzień?


– Za dobrze. – Na jego twarzy znów pojawił się ten uśmiech, niczym banan rozszczepiający mu twarz na połowę. Wyszczerzył zęby, odsłaniając charakterystyczną furtkę między jedynkami. Zaniepokoiłam się. Ten przesadzony uśmiech mógł wróżyć tylko kłopoty.


– Niech zgadnę. Poznałeś kogoś?


– Poznałem. Nowa osoba na zajęciach u profesora Zubrzyckiego. No wiesz… Tego, co chodzi w muszce w grochy.


Kiwnęłam głową. Lukas ekscytował się dalej:


– Ma na imię Marek. Jest z Warszawy. Przyjechał na wymianę międzyuczelnianą. Usiadł obok mnie i zgadaliśmy się. Pożyczył ode mnie notatki! – Głos drżał mu z podekscytowania i ledwo łapał powietrze.


– Lukas, a on wie?


– Co wie? Że to…? Nie. – Roześmiał się i potrząsnął głową. – Nie, to nie tak. To kolega. Tylko gadaliśmy.


Nie skomentowałam tego. Zawsze było tak samo: gadka szmatka, potem się zakochiwał i wzdychał do faceta z odległości, a ja musiałam o tym słuchać miesiącami.


Lukas był moim najlepszym przyjacielem. Studiował filozofię na czwartym roku. Nie znałam dotąd nikogo tak błyskotliwego i bystrego. Autentyczny geniusz. Jego pasją było zgłębianie filozoficznych teorii Jaques’a Derridy czy Jürgena Habermasa. Wiedza sama wchodziła mu do głowy. Czasami było to naprawdę denerwujące, szczególnie kiedy mieliśmy sesję i Lukas całymi dniami oglądał telewizję, podczas gdy ja wkuwałam. On zaliczał wszystkie egzaminy najlepiej na swoim roku, a ja tylko dobrze."


Większy fragment dostępny w PDF na stronie "Charaktery". Kliknij tutaj.



"mieszkanie mojej matki"

Historia wiersza  mieszkanie mojej matki w  książce Anna May pokrótce jest taka:
pierwotnie w powieści umieściłam mój ulubiony wiersz Anny Świrszczyńskiej Piorę koszulę. Jest to przejmujący tekst o tym, jak córka pierze koszulę ojca po jego śmierci. Jednak przy redakcji tekstu okazało się, że nie mogę użyć tego wiersza z powodu praw autorskich. Były dwa wyjścia - zostawić tylko tytuł wiersza lub napisać nowy wiersz. Pozostawienie dziury w książce było nie do pomyślenia. Poprosiłam więc mojego przyjaciela, K.W., żeby napisał mi wiersz do Anny... W ten oto sposób powstał wyjątkowy tekst, który zainspirował mnie do "przemycania" w literaturę obyczajową/popularną poezji.

Tym samym w kolejnej mojej książce znów będzie można przeczytać wiersz :)




poniedziałek, 28 marca 2016

Anna May wygrywa Konkurs Literacki Debiut Roku

Czytaj więcej o konkursie: Literacki Debiut Roku 2015





O czym jest Anna May

Anna May, studentka historii sztuki, będąc w tarapatach finansowych, postanawia ponownie spróbować swoich sił jako modelka. Zamiast na casting trafia jednak do pracowni malarskiej intrygującego obcokrajowca - Adama Northona. Niespodziewana paczka z rzeczami zmarłej matki przywołuje demony przeszłości. Anna, mimo wielu obaw, decyduje się na odszukanie ojca, którego nigdy nie poznała - tym samym zmierzyć się musi nie tylko ze swoimi koszmarami, ale i z mroczną historią własnej rodziny.
Pomagają jej w tym między innymi tajemniczy Adam, homoseksualny przyjaciel Lukas oraz irytująca, obsesyjnie szukająca sensacji przyszła dziennikarka, Ida. Przygnieciona rozterkami, nie tylko swoimi, ale i swoich przyjaciół, Anna nie wie, iż wpadła w misternie przygotowaną pułapkę. Wplątując się coraz bardziej w sieć intryg, nie zdaje sobie sprawy z grożącego jej niebezpieczeństwa.

Recenzja "Anny May" w październikowym wydaniu Magazynu Literackiego "Książki"



niedziela, 27 marca 2016

Wywiad: Magazyn Literacki "Książki"


W październikowym wydaniu magazynu literackiego "Książki" został opublikowany wywiad ze mną. Oto on :)


Przegląd Recenzji "Anny May"


Jest w tym duży pazur. Autorka umie zaskakiwać, umie budować napięcie i to jest szalenie ciekawe.
Ewa Kasprzyk, aktorka



[…] mamy okazję wraz z bohaterką przeżywać wydarzenia z wielką dozą emocji i rozterek… Polecam wszystkim, to niezwykle udany debiut.

Agnieszka Lingas- Łoniewska, pisarka




[…] jeśli lubicie niebanalne historie, gdzie dominuje miłość, namiętność, bunt, rozpacz, rodzinne sekrety, niełatwe wybory – to śmiało sięgnijcie po „Annę May”. Jestem zachwycona tą książką. Ma w sobie coś magnetyzującego. Zapewniam, że nie będziecie rozczarowani.
Blog Literacki Świat Cyrysi
Powieść wciąga od pierwszych stron, kusi nieco psychodeliczną atmosferą artystycznego Krakowa i wzbudza ogrom emocji, bezlitośnie targając nerwami czytelnika.
Blog Lustro Rzeczywistości
Czytaj całą recenzję


Zakochałam się w relacji malarz-modelka […]. Jeśli ktoś napisze, że jest schematyczna, poproszę go o zaprezentowanie schematu. Sama próbowałam się go doszukać, ale go tam nie ma! Nie mogę się doczekać innych książek autorki.
Blog Artemis Shelf


Imponuje mi wiedza autorki z dziedziny historii sztuki. Potrafi profesjonalnie podejść do dzieła, opisać je, polemizować, a przy tym zgrabnie wpleść tę wiedzę w akcję książki. Gorąco polecam i czekam z nadzieją na kolejne tomy.
Blog Można przeczytać
Czytaj całą recenzję




[…] całą książkę wchłania się serią kadrów, szkiców i obrazów. „Annę May” widziałbym na ekranie. Reżyser...? Może właśnie Smarzowski? 

Blog Niezależna Krytyka
Czytaj całą recenzję


Autorka umiejętnie gubi tropy, sprowadza czytelnika na manowce...
Magazyn literacki "Książki"
Czytaj całą recenzję

W pełni zasłużone pierwsze miejsce w konkursie literacki Debiut Roku 2015! Powiało   świeżością! Pani Agnieszko,  brawo!
Blog Książki w Eterze
Czytaj całą recenzję 


Miałam wielkie kłopoty z odłożeniem książki na bok, a w tygodniu nie mam na tyle czasu, by przeczytać jedną książkę jednym tchem, [...] książka nieznanej dotąd autorki, idealnie wtopiła się w moje oczekiwania. Ba, nawet je przewyższyła, bo nie spodziewałam się aż tak dobrej, fantastycznej powieści, naprawdę.

Blog Tylko Magia Słowa
Czytaj całą recenzję


Powieść podoba mi się też z innego względu. Historia życia i pochodzenia Anny rozgrywa się w moich rodzinnych stronach. Niesamowicie czyta się o miejscach, które się zna, czuje się, jakby się szło na spacer z bohaterami. Znajomość tych miejsc zmienia też trochę punkt czytania :) 

Blog Różany Gaj słów
Czytaj całą recenzję


Jestem zachwycona tą książką. Agnieszka Opolska stworzyła niesamowitą historię, która gwarantuje niezliczoną ilość emocji. Zaskakuje, intryguje, szokuje, a nawet wzrusza. To niesamowicie piękna i nietuzinkowa książka, którą naprawdę warto poznać. Bohaterowie są niezwykle prawdziwi i realistyczni, zaczynając od Anny May, poprzez Adama Northona, a na Lukasie kończąc. Każdy z nich wnosi coś innego do tej historii i tak naprawdę zmaga z własnymi demonami i problemami. Agnieszka Opolska jest świetnym obserwatorem. Poprzez swoich bohaterów i ich zmagania, pokazuje nam trudną i niezwykle skomplikowaną ludzką naturę, ich zachowania i wzajemne relacje, które nie zawsze należą do łatwych. 

Blog Czytanie Moja Miłość
Czytaj całą recenzję

Ta książka to konsekwentna realizacja pewnego planu, zbudowana bez kompleksów, wyraźnie tworzona z radością wynikającą z tego właśnie procesu kreacji. 

Blog Pablosa
Czytaj całą recenzję