środa, 28 kwietnia 2021

Post o prawie niczym

Dzień 2.

Wstałam rano przed szóstą, bez budzika! Mój dziadek tak wstawał, ponoć ludzie w pewnym wieku nie mogą spać, męczą ich szatanistyczne wizje. Mnie męczył jedynie pęcherz i narządy wewnętrzne, co świadczyło tylko, że nie umarłam.

Dobrze, za późno jest na wielkie podsumowania i rozkminy jakby to świat cierpiał z powodu mojego nagłego zgonu.  Jest prawie dwunasta w nocy.   

Przymus podzielenia się ze światem postępującą pracą sprawił, że zmusiłam się  do odkurzenia tabletu. Powstaje w bólach projekt ilustracji! Dadddaaaaa!    

Ps. Rysuje z centrali sterowania, czyli mojego wspaniałego łóżka, niczym Frida. 

Ps2. Lowjusomacz ewrybody:)

wtorek, 27 kwietnia 2021

Zbieram się do kupy

    Jak ciężko mieć ambicje podboju świata, jednocześnie nie mogąc zwlec się z poduszki. 


Kiedyś byłam połączniem wiagry z kokainą. Kobieta la machina,  cyborg i robokop w jednym, czyli matką, pisarką, malarką, socjolożką, bizneswoman… od samego wymieniania zmęczyłam się … teraz jestem już tylko przed czterdziestką.  Roszczeniowa i leniwa.  W jednej ręce szklaneczka z whisky w drugiej czekoladka. 

Oficjalnie nic nie piszę, nic nie maluję, leżę i czekam na weekend, alby być najfajniejsza.

To u mnie w skrócie. 

Postanowiłam coś zmienić i wrzucać na bloga codziennie newsy o postępach pracy nad "Malutką"… Jakiekolwiek! Przyzwyczajcie się do wiadomości o niczym. Tak będzie dopóki nie skończę, choćbym miała napisać w poście „dupa, dupa”  Przymus mnie delikatnie odrzuca, ale szukam sposobu na przełamanie impasu i po raz pierwszy proszę o motywacje, nawet średnio prawdziwą.  Coś jak: „dasz radę” „maluj dziunia”, „kończ ten projekt, jesteś fajoska”.

Aktualnie wskrzeszam leniwe kości do wykonania ruchu pędzlem . Malutka powstaje w bólu, od ponad trzech lat.  Do śmierci  skończę, oby nie mojej…

Jest na pewno projekt okładki: