Dzień 2.
Wstałam rano przed szóstą, bez budzika! Mój dziadek tak wstawał, ponoć ludzie w pewnym wieku nie mogą spać, męczą ich szatanistyczne wizje. Mnie męczył jedynie pęcherz i narządy wewnętrzne, co świadczyło tylko, że nie umarłam.
Dobrze, za późno jest na wielkie podsumowania i rozkminy jakby to świat cierpiał z powodu mojego nagłego zgonu. Jest prawie dwunasta w nocy.
Przymus podzielenia się ze światem postępującą pracą sprawił, że zmusiłam się do odkurzenia tabletu. Powstaje w bólach projekt ilustracji! Dadddaaaaa!
Ps. Rysuje z centrali sterowania, czyli mojego wspaniałego łóżka, niczym Frida.
Ps2. Lowjusomacz ewrybody:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz