środa, 22 marca 2017

Recenzja Carpe Diem





Niektóre historie są zbyt piękne, żeby nie były opowiedziane. Carpe Diem jest jedną z takich historii.

Serce Rosalie Heart przestanie bić za siedemset dni. Uporządkowana i ułożona studentka prawa zaczyna żyć zgodnie z filozofią carpe diem – chwytaj dzień, bo każdy może być jej ostatnim.
Czas przyśpiesza, wszystko staje się intensywne, szczególnie gdy Rose poznaje Daniela. Niewinna randka, która nigdy nie miała mieć ciągu dalszego, przeradza się w płomienne uczucie między dwojgiem ludzi. Ale czy warto pozwolić się tak zakochać w obliczu ciążącego nad Rose wyroku śmierci?

Książka Carpe Diem to opowieść o niesprawiedliwości jaką przynosi życie, o tym, że prawdziwa miłość, choćby tylko na chwilę, zawsze jest warta przeżycia. Że, niezależnie od okoliczności, ryzykuje się dla niej wszystko. Carpe Diem to po prostu piękna historia.

Diana Rose jest blogerką i recenzentką, studentką prawa. Carpe Diem to jej debiut literacki. Na co dzień to ona ocenia książki, dziś sama staje się obiektem krytyki. I ja mam tę świetną sposobność być jedną z pierwszych recenzentek jej książki.

Powieść Diany Rose to dobrze napisana proza new adult. Nie lubię zwrotów w stylu: „Jak na debiut, to niezłe”. Ale tak właśnie jest. Carpe Diem to dobry początek kariery pisarskiej, rozgrzewka do kolejnych powieści.

Doskonała książka to dobra fabuła i świetnie wykreowani bohaterowie. W momencie gdy zabraknie jednego z tych elementów, powieści czegoś brakuje. Często mówi się, że pisarze mają określony typ, że czują się lepiej w wymyślaniu fabuły a gorzej kreują bohaterów i odwrotnie. Jakim typem jest Diana Rose? Poczytajcie.

Pierwszoplanowymi bohaterami są Rosalie i Daniel.
Rosalie to pół Polka, pół Amerykanka. Dziewczyna urodziła się w USA, ale problemy/wybory rodzinne zmuszają ją do przeprowadzki do Polski. Zamieszkuje z bratem, który zastępuje jej ojca, z jego małżonką i dziećmi. Rosalie jest ciężko chora na serce. Jej życie to odliczanie. Jedyną szansą dla niej jest przeszczep serca.


Daniel to chłopak, którego również życie nie oszczędzało. Jest wewnętrznie skonfliktowanym dwudziestosiedmiolatkiem, który, mimo że nie dogaduje się ze swoim ojcem i dziadkiem – lekarzami, sam zostaje lekarzem. Co więcej – trafia do szpitala, gdzie ci pracują. Ale Daniel, w przeciwieństwie choćby do swojego ojca, jest mało wrażliwy na pacjentów. Traktuje ich niczym jego idol, Dr House. Ludzie są dla niego jak zepsute maszyny, które trzeba zdiagnozować i naprawić.
Mamy też kilku bohaterów drugoplanowych, mniej lub bardziej zaangażowanych. Jamesa – brata Rosalie, Agnieszkę, żonę Jamesa, dzieci, przyjaciół Rosalie, krewnych Daniela.

Książka ma dość przewidywalną fabułę, co niekoniecznie musi być minusem. To, że od początku wiemy, iż Rose umrze, tylko podkręca dramaturgię jej wyborów. Książka ma dobry początek, rozwinięcie, w którym wiążemy się z bohaterami, i zakończenie, jakie powinno zadowolić wszystkich. Są wyraźne zwroty akcji, które zawiązują fabułę.

Dla mnie Diana zdecydowanie jest typem „fabulary” – pisarki tkającej opowieść, czego świadectwem jest naprawdę dobre zapętlenie akcji na końcu powieści. Należałoby natomiast popracować nad kreacjami bohaterów, szczególnie nad różnorodnością języka. Powieść konstruowana jest narracją pierwszoosobową, świat widzimy oczami Daniela i Rosalie. Język, jakiego używają bohaterowie, jest zbyt do siebie podobny. Napotykamy na zwroty opisujące sposób ekspresji, które są takie same dla obojga bohaterów. Brakowało mi w też w świecie Daniela większej ilości żargonu medycznego, atmosfery szpitala, dyżurów.

Natomiast bardzo podobała mi się kreacja bohatera drugoplanowego – brata Rose. Wydaje mi się, że to najbardziej charakterystyczna, wyrazista postać, ze względu na swoje przekonania i sposób działania.

Mocną stroną książki jest umiejętnie przeplatana narracja Daniel – Rosalie. Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. Styl pisarski Diany Rose jest łatwy w odbiorze i skierowany do młodego czytelnika. Myślę, że powieść znajdzie wielu odbiorców new adult.

A to mój ulubiony cytat z książki :D:D:D:D:



Zdecydowanie polecam książkę Diany Rose.

Za przeczytanie dziękuję Wydawnictwu Videograf  i autorce.














1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za cudowną recenzję :D Dobrze wiedzieć, że jestem typem "fabulary". Co do bohaterów to postaram się popracować nad ich kreacjami, żeby były pełniejsze. Dziękuję za cenne uwagi, na pewno je zapamiętam :)

    OdpowiedzUsuń