Czyli o nowej powieści Agaty Czykierdy-Grabowskiej
Co mogę powiedzieć? 480 stron dylematów życiowych młodego
pokolenia – życie boli jak cholera;). Ale od początku. Jak powietrze jest drugą książką Agaty. Autorka
debiutowała w 2015 roku powieścią Kiedy
na mnie patrzysz.
Na stronie Novae Res wyczytać można:
„Agata Czykierda-Grabowska, ur. 26 marca 1983 roku w
Tomaszowie Lubelskim. Absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii
Grzegorzewskiej w Warszawie. Wraz z mężem mieszka w Ząbkach pod Warszawą. Swój
czas spędza pomiędzy pracą zawodową oraz jej największymi hobby, którymi są:
pisanie długich opowiadań z gatunku new adult, czytanie horrorów z zombie w tle
oraz podróże w najbardziej egzotyczne miejsca świata.”[1]
Jeśli ktoś ma ochotę polubić profil autorki KLIK TUTAJ POPROSZĘ
A teraz moja misja
uświadamiająca: coś o new adult
Jak powietrze, jak reklamuje książkę
Agaty wydawnictwo OMGBook, jest pierwszą w Polsce powieścią new adult. Dla
niewtajemniczonych, new adult lub new adult fiction to gatunek, w którym główni
bohaterowie to ludzie mający około 18 do 30 lat. Terminu tego użyto po raz
pierwszy w 2009 roku przez St Martin’s Press aby odróżnić gatunek young adult
od new adult. New adult skupia się na dylematach młodych, którzy wchodzą w
świat dorosłych oraz problemach, z jakimi muszą się zmierzyć, na przykład:
rozwój seksualności, opuszczanie domu, wybory kariery zawodowej etc. Literatura new
adult zyskała popularność dzięki autorkom takim jak Jennifer L. Armentrout's (Wait
For You), Jamie McGuire's (Beautiful
Disaster), Colleen Hoover's
(Slammed) czy
Cora Carmack’s (Losing It).
Książka Agaty to rzeczywiście
new adult. Głównymi bohaterami są Oliwia i Dominik, mniej więcej
dwudziestoparoletni młodzi. Oliwia, dziewczyna z bogatej doktorskiej rodziny,
mieszka z ojcem w dużym domu na Żoliborzu. Dominik zastępuje rodziców swojemu
młodszemu rodzeństwu. Mieszka w ubogiej dzielnicy Warszawy, na Pradze. Mały
mezaliansik na początku, żeby nie było za łatwo. Niecodzienne spotkanie naszych
bohaterów doprowadza do zbiegów wydarzeń, które zmuszają ich do współpracy. A
to przecież zawsze dobry powód żeby się zakochać.
Historia jest wielowątkowa.
Autorka powoli ujawnia skrywane przez bohaterów tajemnice (przeszłość rodzinną
Oliwii, dzieciństwo Dominika). Przyznam, że ze wszystkich postaci najbardziej
przekonał mnie ojciec Oliwii – ordynator szpitala. Najlepiej czytało mi się te
fragmenty, które tyczyły się spraw rodzinnych samej Oliwii, jej wspomnień
matki, choć te, w porównaniu do wątku romansowego, były najkrótsze. Ciekawym bohaterem
jest Dominik, chłopak skrzywdzony przez życie, który poświęca się dla swojego
rodzeństwa. Zabrakło mi jednak w rozbudowie psychologicznego portretu postaci większej
koncentracji na jej przeszłości. Interesujące mogłyby być przebitki wspomnień
Dominika, pokazujące jego uwikłanie i dylematy.
Jedną z mocniejszych stron powieści
jest pokazanie emocjonalnego związania Dominika z rodzeństwem. Jego „ojcowska”
dojrzałość i braterska miłość są wręcz ujmujące.
Zagadka
złamanej kości
To co mnie ciekawi do teraz,
to złamana noga Dominika. Dowiadujemy się, że kończyna była zagipsowana aż do
pachwiny. Przy urazie kolana gips sięga powyżej kolana, zatem u Dominika
złamanie musiało dotyczyć kości udowej. I tu nasuwa się pytanie – czy osoba ze
złamaną kością udową, zaraz po wypadku, byłaby w stanie podróżować samochodem?
Raczej nie. Dojście do samochodu z tego typu kontuzją również nie byłoby
możliwe. A jeśli to nie złamanie kości udowej, to co on miał złamane? Cztery
tygodnie rekonwalescencji to też za krótko. Takie urazy goją się miesiącami. A
może to tylko pęknięcie a nie złamanie? Wiem, że się czepiam, ale naprawdę
fascynował mnie ten wypadek, tak jak fragment, w którym Dominik szedł o
jednej kuli, trzymając za rękę Oliwię.
Trochę o
stylu i o tym co mnie irytowało
Książka Agaty napisana jest z punktu widzenia dwóch głównych bohaterów w
narracji trzecioosobowej, czyli: dziewczyna
oblała się rumieńcem, dziewczyna uśmiechnęła
się, chłopak zerknął… Jednym
słowem kamera, która ma wgląd do mózgu bohaterów. Taka narracja jest podająca i
przez to trochę irytuje czytelnika, który jednak lubi sam wyciągać wnioski.
Bardzo dużo dopowiedzeń. Tym bardziej, że pewne informacje powtarzały się
wielokrotnie, nie wnosząc nic ani do fabuły, ani do rozwoju bohaterów. Na
przykład w pierwszym rozdziale znajdujemy takie zdania: [...] to była wyłącznie jej wina, wynikająca z
jej własnej głupoty; […] to była moja
wina; W końcu była winna temu całemu
zdarzeniu. My, jako czytelnicy, wiemy, że to jej wina. Baba wjechała w
człowieka na pasach na czerwonym świetle. Ona nie musi ani tego mówić, ani o
tym myśleć, bo my to wiemy. Lepszym rozwiązaniem byłoby pokazanie jej
zachowania lub tego, co ta wina z nią robi.
Jestem zwolenniczką minimalizmu w literaturze – wszystko
bez czego książka mogłaby funkcjonować, powinno zostać z niej wyrzucone. To,
czego możemy się domyśleć lub odczuć, nie musi być nazwane. Sceny, które nie
napędzają fabuły i nie mają związku z problemem, po prostu zakłócają odbiór i
nie są potrzebne. Czytając Jak powietrze, momentami miałam wrażenie
przesytu.
Książka byłaby lepsza, gdyby
użyć bardziej różnorodnych środków wyrazu. Niektóre słowa („wzrok”, „uczucie”)
powtarzały się za często. Należałoby poszukać ciekawych metafor
opisujących pewne stany emocjonalne, erotykę przebijającą się przez gesty,
spojrzenia. W książce Agaty jest „miłość od pierwszego wejrzenia”, ale te „wejrzenia”
za często przybierają postać „wlepiania wzroku”. Zagryzanie wargi jest sygnałem
erotycznym;) Ale tutaj tego zagryzania jest za dużo. Dominik też zagryza, a podobno mężczyźni
tego nie robią (to mi uświadomił mój mąż).
W książce pojawiają się sceny
seksu. Polecam amatorom miłosnych harców łóżkowych sięgnąć po Co się
wydarzyło w Madison County – świetna scena erotyczna. W Jak powietrze
jest po prostu zbyt naturalistycznie i bezpośrednio, znika magia spotkania
dusz. Nie będę cytować fragmentów, sami przeczytajcie. Można nabrać koloru :D
I tak z zupełnie innej beczki:
autorka zbyt często porównywała dorosłych bohaterów do dzieci: wyglądał jak
mały chłopiec; zachichotała jak mała dziewczynka etc.
Znalazłam też perełki
redakcyjne – zdania typu:
Uśmiechnęła się
zmęczonym uśmiechem
Należała już do tego
korytarza, na którym przy każdym kroku podskakiwały poluzowane klepki.
Trudno sobie wyobrazić Oliwię należącą do
korytarza…
Styl Agaty jest „dopowiedziany” i pewnie jest
tylu jego zwolenników co przeciwników. Ci, którzy przeczytali pierwszą
książkę autorki i byli z tego stylu zadowoleni, zapewne będą zadowoleni zgłębiając
także najnowszą powieść.
O
okładce
Ostatnio z manią przyglądam
się okładkom książek. Ta jest subtelna i koresponduje z tytułem, chociaż wydaje
mi się, że mogłaby być wyraźniejsza. Akcja dzieje się w Warszawie, więc może na
jednej fotografii powinna znaleźć się warszawska Praga? Byłoby bardziej
„życiowo”, a tak jest romantycznie i kwieciście, chociaż może właśnie tak jest
lepiej. A skoro już kwiaty, to czemu nie krzew róży, który w książce ma pewne
symboliczne znaczenie?
Dla
kogo jest ta książka?
Dla new adult! Czyli 20 – 30.
Ja mam 34 lata, ale też dałam radę :), więc rozszerzyłabym górną granicę wiekową, w
sumie dolną też. W końcu seks w dzisiejszym świecie nie zaczyna się, drodzy
rodzice, po 20 roku życia ;)
Kilka
zdań z książki Agaty, które mi się spodobały:
Jego twarz, którą od zawsze przesłaniały strach i ból, nie przypominała w tej chwili tego, co oglądał każdego dnia w lustrze. Nie rozpoznałby radosnych oczu i rozciągniętych w uśmiechu ust. Nie poznałby swojego głosu, kiedy głośno się zaśmiał. Nie poznałby tego wszystkiego, ponieważ tak naprawdę nie znał siebie. Znał tylko swoją zastraszoną i pooraną życiem wersję, której nikt nie potrzebował.
Gdyby Oliwia teraz zamknęła oczy, przeniosłaby się w czasie. Czułaby ciepły wiatr, wpadający przez zawsze uchylone okna. Usłyszałaby ciche kroki bosych stóp stąpających po zimnej terakocie, a potem pocałunek, na którego dźwięk przewróciłaby oczami. Wsłuchiwałaby się w grane do znudzenia przeboje dobiegające ze stojącego na parapecie radia i czułaby zapach świeżych pomidorów.
Zamknęłaby oczy, ale tylko wtedy, gdyby nigdy nie musiała ich znowu otwierać.
[…] życie to suka, która nie liczy się z twoimi planami i życzeniami
Moim domem jest ocean i kiedyś́ spotkamy się w nim wszyscy. Odnajdę cię wtedy i już nigdy się nie rozstaniemy
Nie trzeba znać kogoś całe życie, żeby go poznać. Czasami wystarczą trzy tygodnie. Czasami wystarczy jedno spojrzenie.
Czego
możemy się spodziewać w książce Agaty?
Na pewno dużej dawki
romantyzmu. Pierwszej i prawdziwej miłości, imprez w warszawskich klubach,
trudnej przeszłości bohaterów i wyborów. Generalnie wszystkiego co new adult ze
sobą niesie.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki od wydawnictwa OMGbook!
Wielkie dzięki za tę recenzję :*. Wzięłam sobie do serca Twoje przemyślane i merytoryczne uwagi. mam nadzieję na dalsza współpracę :D
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję Agata. Gratuluję wydanej książki i czekam na następne:)
UsuńBardzo wnikliwa recenzja :-) sama jestem ciekawa tej książki :-)
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać, żeby mieć własną opinię.
UsuńPowiedzmy, że z tą nogą można się powołać na licentia poetica :) Tak się składa, ze teraz, gdy czytam tę książkę, mój mąż jest wpakowany po pachwinę w gips, a ma złamanie kości piszczelowej, przy samej kostce, także niekoniecznie musiałaby to być to udowa. Jednak nie jest w stanie chodzić, oprzeć się na nodze, ani tym bardziej nosić/ubierać dzieci, że o autobusie nie wspomnę :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami, myślę, że wiele zawiniła tutaj redakcja. Natomiast sama historia nie tylko idealnie wpisuje się w NA, ale jest też zwyczajnie piękna :)