Hejo, zaczynam
nowy etap na moim blogu. Otwieram zakładkę „Goście”, znaczy zapraszam fajnych
ludzi, którzy chcą podzielić się czymś istotnym co zrobili, robią.
Ja zapraszam, ale
można się też wprosić :D
Moim pierwszym
gościem jest Dawid Hallmann, który nagrał płytę „Ciepły oddech”.
Znamy się z Dawidem
dobrych kilka lat, robiliśmy wspólnie parę projektów o tematyce historycznej, w
tym „Tarnowskie guziki – Katyń 1940” , „Solidarność 1980”. Przy obu projektach
powstała niesamowita muzyka, której współautorem był właśnie Dawid.
Ale tutaj nie o tamtej muzyce, tylko o nowej.
Mam do Ciebie kilka pytań:
Agnieszka Opolska: Czym zajmujesz się na co dzień?
Dawid Hallmann: Słyszę
to pytanie nazbyt często i nigdy nie wiem co mam odpowiedzieć. Obecnie prowadzę
dość nietypowe życie. Praca zarobkowa zajmuje może 10% całego mojego czasu.
Reszta to wolontariat w ramach Fundacji Tradycji Miast i Wsi. Pracy jest sporo,
więc bywa tak, że każdego dnia robię co innego. Raz jadę do Królestwa Bez Kresu
– to takie nieformalne centrum kultury, które prowadzę ze znajomymi w
Rzeszowie. Innym razem siedzę w domu i nagrywam muzykę, robię grafiki lub
montuję filmy. Do tego dochodzi załatwianie formalności, odpowiadanie na listy.
Czasem ktoś zleci mi jakąś pracę (zwykle graficzną), to wtedy się tym zajmuję.
Dzięki temu mam co włożyć do garnka. Reszta to wolontariat.
Agnieszka Opolska: Zdanie/cytat, który Cię charakteryzuje?
Dawid Hallmann: „Zapisuję
nie wiadomo dla kogo dzieje oblężenia…” To trzecie zdanie „Raportu z oblężonego
Miasta” Zbigniewa Herberta.
Agnieszka Opolska: Tworzysz muzykę, rzeźbisz, projektujesz. Czy czujesz się muzykiem, artystą,
kim się czujesz?
Dawid Hallmann: Czuję
się kombajnem, bo czasem robię zbyt wiele rzeczy na raz i żadnej nie mogę (lub
raczej nie chcę) oddać się całkowicie.
Agnieszka Opolska: Która to twoja płyta?
Dawid Hallmann: Zależy
jak spojrzeć. Oficjalnie dziewiąta. Jeśli dodamy do tego płyty, na których
występuję gościnnie to dwunasta. Jeśli natomiast wliczyć w to pierwsze płyty,
których nigdy nie upubliczniłem i ma je w swoich zbiorach zaledwie kilka osób,
to wtedy szesnasta.
Agnieszka Opolska: Jak to jest z Tobą Dawid, Twoja muzyka nie jest łatwa i nie da jej się
zakwalifikować do tak zwanej popularnej. Jaka przyświeca Ci misja/idea w
muzyce?
Dawid Hallmann: Nie
wiem czy przyświeca mi jakaś konkretna idea. Po prostu tworzę muzykę, której
sam chcę słuchać. Czasem są to eksperymenty. Najpierw jest myśl: ciekawe co by
wyszło, gdyby połączyć to i to. Potem siadam i zaczynam to robić.
Agnieszka Opolska: Dlaczego „Ciepły oddech”?
Dawid Hallmann: To
nawiązanie do słów „Przesłania Pana Cogito”: „strzeż się oschłości serca kochaj
źródło zaranne/ ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy / światło na murze
splendor nieba / one nie potrzebują twego ciepłego oddechu / są po to aby
mówić: nikt cię nie pocieszy”. Cała płyta jest bardzo „herbertowa”. Sporo w
niej fragmentów wierszy Herberta. Dla mnie osobiście ten album to „chłodny
oddech”, ale kto wie – może kogoś ogrzeje.
Agnieszka Opolska: Kim jest postać na okładce?
Dawid Hallmann: To
jedna z fotografii, które kupiłem w Rydze. Od siedmiu lat zbieram przedwojenne
łotewskie zdjęcia. Nie wiem kim jest ta kobieta, ale dobrze jej z oczu patrzy.
Poza tym płyta jest niejako kontynuacją poprzedniej – „Nostalgii”, gdzie na
okładce również jest łotewska fotografia. To takie nawiązanie.
Agnieszka Opolska: Słucham „Ciepły oddech” i zastanawiam się do jakiego gatunku można
zakwalifikować tę płytę?
Dawid Hallmann: Sam
nie wiem. Dla mnie to jakaś pochodna dubstepu, ale czym to jest w istocie, to
nie mam pojęcia. W sferze muzyki jestem wyłącznie praktykiem, nie teoretykiem.
Agnieszka Opolska: Dla kogo jest ta płyta, czy kierujesz ją specjalnie do określonego
odbiorcy?
Dawid Hallmann: Płyta
jest dla miłośników Herberta, którzy lubią dubstep. To pierwsza myśl. Rzeczywistość
jednak pokazuje, że trafia ona do ludzi, którzy zasadniczo słuchają czegoś
zupełnie innego. Być może jest to wynik
połączenia starego z nowym, przez co utworów słuchają zarówno ci, którzy lubią
elektronikę, jak i ci, którzy lubią muzykę ludową lub inne „starocie”.
Agnieszka Opolska: Skąd się zrodził pomysł nagrania „Ciepłego oddechu”? Co cię zainspirowało?
Dawid Hallmann: Jeśli przyjrzeć się ostatniej dekadzie mojego życia, to jest pewna prawidłowość. Zauważyłem ją całkiem niedawno. Otóż nigdy nie nagrałem płyty będąc w związku. Skoro zatem w tamtym roku żaden krążek się nie ukazał, to łatwo można się domyślić, co się stało i co było „inspiracją”. Dla mnie twórczość to swoisty wentyl, którym uchodzą emocje. Najczęściej te negatywne. Oczywiście nieprawdą byłoby stwierdzenie, że kobiety są jedyną lub główną inspiracją do tworzenia muzyki. Zazwyczaj czynników jest wiele.
Dawid Hallmann: Jeśli przyjrzeć się ostatniej dekadzie mojego życia, to jest pewna prawidłowość. Zauważyłem ją całkiem niedawno. Otóż nigdy nie nagrałem płyty będąc w związku. Skoro zatem w tamtym roku żaden krążek się nie ukazał, to łatwo można się domyślić, co się stało i co było „inspiracją”. Dla mnie twórczość to swoisty wentyl, którym uchodzą emocje. Najczęściej te negatywne. Oczywiście nieprawdą byłoby stwierdzenie, że kobiety są jedyną lub główną inspiracją do tworzenia muzyki. Zazwyczaj czynników jest wiele.
Agnieszka Opolska: Czy nagranie płyty to skomplikowany proces?
Dawid Hallmann: Na
tyle skomplikowany i czasochłonny, że nie sposób zajmować się tym będąc w
związku. Przynajmniej ja tak mam. Oczywiście, płyta płycie nie równa. Bywały
albumy, które kończyłem w nieco ponad tydzień. Tylko, że wtedy nagrywałem non
stop, z przerwami na sen, jedzenie i toaletę. Proces powstawania ostatnich płyt
był bardziej rozciągnięty w czasie. Tworzenie muzyki wg mnie nie może być
zajęciem „na pół etatu”. Wydzielanie sobie kilku godzin dziennie jest mało
efektywne. Jeśli już nagrywam, to siedzę całą noc. Na szczęście remiksowanie
nie wymaga wydobywania dźwięków z instrumentów, więc nie budzę sąsiadów.
Zakładam słuchawki i siedzę do oporu.
Agnieszka Opolska: Jak długo nagrywałeś tę płytę i kto był zaangażowany w proces nagrywania?
Dawid Hallmann: Nagranie
„Ciepłego oddechu” zajęło cztery miesiące. „Nostalgia” pochłonęła dziesięć, ale
za to przerwy były dłuższe. Co do
zaangażowania, to wszystko robiłem sam. Instrumentów zasadniczo nie dogrywałem,
z wyjątkiem gitary w „Dwóch kroplach”.
Agnieszka Opolska: Wiem, że ciężko zachwalać
swoje dzieło, ale co uważasz za wyjątkowe w twojej muzyce. Czym ona się różni
od tego co słuchamy na co dzień w radio?
Dawid Hallmann: To
że coś jest inne, to wcale nie znaczy, że jest lepsze czy gorsze. To co serwuje
radio to dla mnie muzyczna patologia. Szkoda czasu na komentowanie tego. Są
jednak wykonawcy, których w rozgłośniach nie słyszę, a są popularni. Na
przykład Skrillex. To dzięki niemu zainteresowałem się dubstepem. Ten człowiek
ma miliony fanów na całym świecie. Kawałki na jego YouTubowym kanale mają
łącznie blisko 3 miliardy wyświetleń. Koncerty gromadzą rzesze. Wiem jednak, że
nigdy nie będę robił muzyki takiej jak on. Jest to bariera techniczna. To tak
jak robienie grafik w MS Paincie i Photoshopie. Pewnych efektów bez Photoshopa
nie da się uzyskać. Oczywiście muzykę „w Paincie” robię ja. Stąd zamiast
naśladować Skrillexa wolę tworzyć nową jakość eksperymentując - łączyć stare z
nowym. Często są to bardzo nieoczywiste fuzje. I w tym tkwi wyjątkowość (bez
wartościowania). Zresztą dotyczy to nie tylko ostatnich projektów. W 2009 roku
nagrałem z Celownikiem płytę „Folkrap”. Był to pierwszy w Polsce projekt łączący
folk i rap. Donatan z „Równonocą” pojawił się dopiero trzy lata później. „Folkrap”
wciąż jednak pozostał wyjątkowy, bo wydobywa XIX-wieczną poezję. Czegoś takiego
wciąż nie ma.
A tu można posłuchać płyty :) Enjoy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz